Moja babcia Wladzia.
Warszawa, rok 1898. W rodzinie
Zakrzewskich wlasnie urodzila sie corka. Jej matka
zmarla przy porodzie. Wkrotce ojciec ozenil sie ponownie
i malenka Wladzia otrzymala macoche. To byla zla macocha
– jak z bajki o Kopciuszku. Zaledwie dziewczynka
ukonczyla 15 lat, musiala wyjechac na zarobek do
Niemiec. Wkrotce potem zaczela sie I wojna swiatowa.
Aleksander Romanko bral w niej udzial
jako carski zolnierz. Zostal wziety do niewoli w
Niemczech. Tam poznali sie Aleksander Romanko i
Wladyslawa Zakrzewska, corka Mateusza, moi przyszli
dziadkowie, ktorzy sie wkrotce pobrali.
Po zakonczeniu wojny, gdy pozwolono im
wyjechac z Niemiec, udali sie oni do rodzinnej wsi
Aleksandra – Tartaku (obecnie w obwodzie brzeskim kolo
Baranowicz na Bialorusi). Nielatwo bylo mlodej kobiecie
z miasta zamieszkac na wsi przy licznej rodzinie meza.
Rodzina byla niezadowolona z warszawianki. Mowili
Aleksandrowi :”Oles, kogos ty przywiozl ? Nie umie ani
prac, ani tkac !”.
1918-1919 rok, Polska odzyskala
niepodleglosc. To podnioslo babcie Wladyslawe na duchu.
W rodzinie Romankowow byla juz trojka dzieci : Zosia
(moja przyszla mama), Janek i Antek. Zylo im sie ciezko,
kazda zarobiona zlotowke oszczedzali na zakup ziemi.
Mieli gospodarstwo, wlasny dom, 5 hektarow gruntu, lake.
W 1939 roku gospodarstwo to, zdobyte krwawym potem,
sowieci zabrali do kolchozu.
1941 rok – wojna. Po jej zakonczeniu
wujek Janek przeniosl sie do Polski. Zosia zalozyla
wlasna rodzine i wkrotce urodzila dlugo oczekiwana
coreczke – Janeczke (to znaczy mnie). Z rodzicami
zostala najmlodsza corka Genia. Po wojnie otrzymala ona
pozwolenie na wyjazd do polskiego Koszalina, gdzie
mieszkal juz wujek Janek. Ale w miedzyczasie wyszla ona
za maz za bolszewika. Babcia z dziadkiem zrezygnowali z
wyjazdu z ZSRR, zeby nie opuszczac corki, w efekcie moi
rodzice tez zostali na sowieckiej ziemi.
Ja urodzilam sie w 1943 roku. W
dziecinstwie lubilam sluchac jak babcia opowiadala mi o
Polsce. Pokochalam te nieznana Polske i jezyk polski.
Czytac i pisac w nim nauczylam sie dzieki docierajacemu
do ZSRR tygodnikowi ,,Przyjaciolka”. Marzylam, by kiedys
zobaczyc Polske, Warszawe, odnalezc grob prababci
Julci, pochowanej na cmentarzu Brodno.
W 1968 r. po raz pierwszy odwiedzilam
stolice Polski. Niestety, nie udalo mi sie odnalezc
rodzinnego grobu. Jedynie w kancelarii cmentarnej
dotarlam do ksiegi, w ktorej zapisano date pogrzebu
Julii Zakrzewskiej. No, a moja babcia Wladzia znalazla
wieczny odpoczynek w Tartaku, nie zobaczywszy juz wiecej
ukochanej Polski, swojej Ojczyzny.
Janina Pietruszko, z domu
Jurczyk, Baltijsk, Rosja. |
Chcę
opowiedzieć o swoim dziadku — Sokołowski Michał,
urodzony w 1886 roku w Warszawie. Niestety nie wiem jak
on znalazł się w Sankt-Petersburgu. Tam pracował on jako
doradca, również w Petersburgu poznał on babcię i tam
wzięli ślub. Z tego małżeństwa urodziło się dziewięcioro
dzieci. Moja mamusi była najmłodszym dzieckiem.
W 1917
roku moi krewni wyjechali z Sankt-Petersburgu, a dziadek
z babcią zostali. Los okazał się bezlitosny w stosunku
do nich. W 1940 roku dziadek został represjonowany.
Babcia sama wychowywała i uczyła dzieci. Wybuchła II
Wojna Światowa, w dom gdzie oni mieszkali trafiła bomba.
Cały majątek, wszystkie dokumenty zostały zniszczone.
Babcia z dziećmi i z tym co zostało po wybuchu zmuszeni
byli do ucieczki. Babcia opowiadała, że w drodze męczył
ludzi straszny głód i choroby, żeby przeżyć jedli zioła
i korzenie. W nieludzkich mękach dotarli do miasta Wyksa
nad Wołgą. Tam mieszkali przez 5 lat, wszyscy bardzo
ciężko i dużo pracowali. Po wojnie nie było gdzie wracać,
więc babcia pojechała do najstarszej córki do miasta
Bałtijsk, wtedy jeszcze Pillau.
Babcia
mówiła, że od 1940 roku, nie widziała dziadka, chociaż
możliwe, że było inaczej, ale była osobą bardzo skrytą i
małomówną, w każdym razie nic o dziadku nam nie mówiła.
Zachowało się tylko jedno zdjęcie mojego dziadka,
niestety nie zostało żadnych dokumentów dziadka lub jego
krewnych.
Tamara Eremenko,Baltijsk,
Rosja. |