Strona glowna

 

Leszek Pazderski
Pracownik naukowy na Uniwersytecie Mikolaja Kopernika w Toruniu,
doktor chemii, lat 34, aktywny turysta + dzialacz Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego,
wspolpracownik uczelnianego czasopisma Glos Uczelni

POCZTOWKA Z JANTAROWEGO WYBRZEZA

Obwod kaliningradzki Federacji Rosyjskiej jest uwazany chyba za najmniej znanego sasiada Polski. Malo kto tam jezdzi, panuje bowiem opinia, ze jest to enklawa przestepczosci, biedy i zacofania, swoista czarna dziura otoczona przyszlym terytorium Unii Europejskiej. Rzeczywiscie, poza kupujacymi w strefie przygranicznej spirytus i papierosy mrowkami, trudno tam spotkac Polaka.

 

W czerwcu br. spedzilem w obwodzie lacznie 6 dni, nie ograniczajac sie wylacznie do Kaliningradu, ale jezdzac po calym wybrzezu Baltyku. Mialem okazje przekonac sie, jak nieprawdziwy jest wspomniany stereotyp. Sam Kaliningrad robi wrazenie typowo europejskie. Na ulicach widac zachodnie samochody, reklamy markowych firm, salony potentatow przemyslowych z calego swiata. Ludzie sa dobrze ubrani, czesto siedza pod parasolami w ogrodkach piwnych. Praktycznie rzecz biorac nie spotyka sie zebractwa. Na prowincji wszystko jest bardziej szare, ale uderzaja dobrze rozbudowane sieci infrastukturalne. Drogi i koleje sa na poziomie tych w sasiednim wojewodztwie warminsko-mazurskim. Liczne pociagi, autobusy i tzw. marszrutki (marszrutnoje taxi), czyli odpowiedniki naszych busow, jezdza w imponujacej ilosci i z punktualnoscia godna podziwu; mozna sie bez problemu i szybko przemieszczac po calym obwodzie. Jedyna wada jest swoisty kaliningradocentryczny uklad sieci kolejowej i autobusowej - na ogol zawsze trzeba jechac przez stolice enklawy. Wynika to z faktu, ze w Kaliningradzie mieszka okolo polowa ludnosci obwodu - 500 tysiecy na milion. Dzialaja tu 3 sieci komorkowe (MTS, BeeLine GSM (Extel), Megafon (NW-GSM)), ktore pokrywaja praktycznie cale terytorium.

Obwod kaliningradzki przypomina pod wzgledem cywilizacyjnym raczej sasiednia Litwe, niz inne kraje Wspolnoty Niepodleglych Panstw, gdzie na niektorych obszarach mozna sie zetknac wrecz z zanikiem infrastruktury XX wieku, przypominajacym kraje Trzeciego Swiata. Przyszlo mi wrecz do glowy, ze gdyby enklawa byla niepodleglym panstwem (groznie tu brzmiaca herezja), zapewne wchodzilaby w 2004 r. wraz z reszta panstw Europy Srodkowej do UE. Kaliningrad jest nowoczesnym, brzydkim miastem bez wyrazu, zupelnie niepodobnym do przedwojennego Koenigsberga (Krolewca). Dominuje szarzyzna blokowisk i niedokonczony Palac Sowietow, pokraczne monstrum straszace na miejscu wysadzonego na osobiste polecenie Leonida Brezniewa zamku krzyzackiego. Czasy sowieckiego barbarzynstwa przetrwala jedynie katedra na Knipawie, ktora zostala odbudowana z ruin w latach 90-tych. Ja nie mieszkalem jednak w Kaliningradzie, lecz w Baltijsku (dawniej Pilau - Pilawa). Jest to najbardziej tajemnicze miasto obwodu; cudzoziemiec nie moze don wjechac bez specjalnej przepustki, ze wzgledu na znajdujaca sie tu baze marynarki wojennej. Mi udalo sie zalatwic stosowna bumage dzieki staraniom pana Henryka Nosela, szefa lokalnej Wspolnoty Polsko-Rosyjskiej Kultury, ktory mnie do siebie zaprosil. Jak sie okazalo, w Baltijsku mieszka pewna liczba Polakow, jak rowniez Rosjan zainteresowanych polska kultura, uczacych sie naszego jezyka itp. Spotkalem sie tam z prawdziwie slowianska goscinnoscia - jako przybysz z Polski i delegat UMK.

Wjazd i wyjazd z Baltijska, samochodem, autobusem lub pociagiem odbywa sie przez tzw. punkty kontrolno-przepustkowe, gdzie sprawdzane sa dokumenty. Obywatele Rosji i Bialorusi wjezdzaja za okazaniem paszportu wewnetrznego (tj. dowodu osobistego), pozostali musza okazac wspomniana wyzej przepustke wydana przez (cytuje po rosyjsku): Sztab Baltijskovo Flota oraz Upravlenije Federalnoj Sluzby Bezopasnosti Rossijskoj Federacji po Kaliningradskoj Oblasti. Jej wydanie poprzedza tygodniowa procedura sprawdzajaca dana osobe. Obwod posiada wspaniale wybrzeze Baltyku. Mierzeja Wislana (Baltijskaja Kosa) dostepna jest tylko dla osob z prawem pobytu w Baltijsku - plynie sie 10 minut promem do osady Kosa i stamtad mozna wyruszyc na 18 km wycieczke az pod polska granice. Trudy wyprawy (powrot tez pieszo) rekompensuja zupelnie puste plaze, dzikie wydmy, mieszany las i malownicze widoki na otwarte morze lub Zalew Wislany. Przez 10 godzin wedrowki nie spotkalem nikogo poza pogranicznikami, ktorzy nieco zdziwili sie na widok cudzoziemca, ale po sprawdzeniu przepustki nawet podwiezli terenowym autem.

Na druga z Mierzej - Kuronska (Kuronskaja Kosa) lepiej wybrac sie bez samochodu. Wjazd do tamtejszego parku narodowego kosztuje cudzoziemca 20 EUR od auta; oprocz tego placi sie 7 EUR od osoby. Jedyna metoda ominiecia tego haraczu jest podrozowanie lokalnym autobusem i udawanie obywatela WNP; ci placa tylko 35 rubli, czyli 1 EUR. Jest niestety plaga Rosji, Bialorusi i Ukrainy, ze ceny hoteli i wstepow dla inostrancov sa wielokrotnie wyzsze niz dla miejscowych. Mnie na szczescie faktycznie wzieto za Rosjanina. Mierzeja Kuronska to wiekszy brat Wislanej - ma 98 km dlugosci i w polowie jest przecieta granica rosyjsko-litewska. Szokuje ogrom Zalewu Kuronskiego, w czesci nalezacej do Rosji jest on tak szeroki (zweza sie dopiero w obrebie Litwy), ze nie widac przeciwleglego ladu, a jedynie horyzont. Powstaje wrazenie, ze stoi sie nad morzem, ktore jednak jest dziwnie spokojne, plytkie, slodkowodne i porosniete na plyciznie trzcinami. O obecnosci Litwy na drugim brzegu swiadczy jedynie sygnal tamtejszych 3 sieci komorkowych. Milosnikom klifow polecam niewiarygodnie malowniczy fragment wybrzeza na zachod od glownego kurortu obwodu, tj. Swietlogorska, ciagnacy sie 20 km az do wsi Donskoje. 50-metrowe pionowe gliniaste urwiska, malownicze przyladki Polwyspu Sambijskiego z najwazniejszym z nich o nazwie Taran, na przemian piaszczyste i kamieniste plaze urzekna kazdego. Nie ma tu zupelnie ludzi poza polawiaczami i kopaczami bursztynu. Bezludnosc brzegu morskiego jest zreszta typowa dla calego obwodu - miejscowa ludnosc nie przejawia specjalnie checi jego zwiedzania. Ulubiony kierunek wypraw wakacyjnych to Krym lub Polska, zwlaszcza Mazury (wsrod dzieci szczegolna slawa cieszy sie aquapark w Mikolajkach). Obcokrajowcy do enklawy raczej nie przyjezdzaja, mieszkancy Rosji centralnej pojawiaja sie dopiero w lipcu i sierpniu. Warto rowniez wybrac sie na poludniowy brzeg Zalewu Wislanego, gdzie w romantycznej scenerii wznosza sie ruiny dwoch zamkow krzyzackich - Brandenburg i Balga (pierwszy we wsi Uszakowo, drugi na zalesionym wysokim cyplu opodal osady Wiesoloje).

Atrakcja innego rodzaju jest najwieksza na swiecie odkrywkowa kopalnia bursztynu w Jantarnym. Jest to ogromna dziura w plazy, z ktorej wydobywa sie ziemie przemieszana z kawalkami tego mineralu. Imponujace okazy oraz wyroby jubilerskie mozna kupic w miejscowym sklepie firmowym. Pokatne nabycie surowego bursztynu nie nastrecza raczej problemu, ale jego wywoz z Rosji przed obrobieniem jest zabroniony.

Podroz pociagiem lub autobusem jest wzglednie szybka, natomiast w przypadku jazdy wlasnym samochodem trzeba sie liczyc z dlugim czasem odprawy granicznej, zwlaszcza przy wyjezdzie z enklawy. Na przejsciach panuja gigantyczne korki, zwykle tworzone sztucznie przez rosyjskie sluzby graniczne, by wymuszac od zdesperowanych kierowcow lapowki. W przypadku zadeklarowania pobytu ponad 3 dni na granicy obwodu wypelnia sie tzw. karte migracyjna. W ciagu 72 godzin nalezy sie zameldowac w tzw. OWiR (Otdelenije Wiz i Registrancij) na komendzie milicji. Procedura ta jest uciazliwa ze wzgledu na kolejki, biurokracje i arogancje mundurowych. Meldunek jest stemplowany na odwrocie karty migracyjnej, a ta sprawdzana przy wyjezdzie z Federacji Rosyjskiej - jej brak grozi wysadzeniem ze srodka transportu i wysokim mandatem.

Tu dygresja. Problemy powyzsze sa niczym w porownaniu z tymi, ktore dotknely mieszkancow obwodu w zwiazku z wejsciem Polski i Litwy do Unii Europejskiej. Z doswiadczenia wiem, ze temat wiz wyplywa przy rozmowie z obywatelem dowolnego kraju WNP, ale w Kaliningradzie jest on szczegolnie nabrzmialy. Obywatele enklawy musza bowiem jechac do Rosji centralnej przez Litwe lub Polske (oraz Bialorus, ale tu z tranzytem nie ma problemow).

Litwa wprowadzila wizy dla Rosjan (po 25 EUR) juz od 1 I 2003, ustanawiajac jedynie okres przejsciowy dla mieszkancow obwodu, ktorzy musza je posiadac od 1 VII. Zaoferowano wprawdzie uproszczony tryb ich bezplatnego wydawania, ale tylko przy tranzycie koleja. Niedawna decyzja Polski o przesunieciu terminu wejscia rezimu wizowego z 1 VII na 1 X zostala przyjeta z prawdziwa radoscia i uznaniem w srodkach przekazu. Nieoczekiwana mozliwosc spedzenia wakacji 2003 na Mazurach nie rozwiazuje jednak problemu. Rzady Rosji i Bialorusi, kierujac sie swoiscie rozumiana duma narodowa, nie zgodzily sie bowiem na zaproponowany przez Polske uklad, ktory przyjela Ukraina: Polacy bez wiz, Ukraincy z wizami dlugoterminowymi, wydawanymi za darmo. Dodatkowo sprawe komplikuje fakt, ze wielu mieszkancow Kaliningradu nie posiada paszportow zagranicznych.

Wizja zamknietych granic, upokarzajacej procedury staran o kosztowna wize i izolacji od reszty ojczyzny w srodku zadowolonej z zycia Unii Europejskiej, jest dla mieszkancow enklawy porazajaca. Owszem, uruchomiono polaczenie morskie do Petersburga, planuje sie otwarcie taniej linii lotniczej do Moskwy, ale ostatni kraj Zachodu (tj. Polska) wlasnie sie dla kaliningradczykow zamyka. Niestety, miec dzis paszport kraju spoza poszerzonej UE, to stac sie obywatelem Europy drugiej kategorii. Swietnie to rozumieja mieszkancy WNP, jakos nie mogli pojac polscy eurosceptycy. Polakow ze Wschodu zawsze pocieszam - wam Polska bedzie zapewne wydawac wizy latwo; jak za kilka lat wejdziemy do strefy Schengen bedziecie mogli jezdzic z nimi po calej Europie. Coz jednak powiedziec rodowitym Rosjanom, Ukraincom, Bialorusinom? Mlodym ludziom, ktorzy tez chcieliby zwiedzac swiat, a ktorym na ich oczach wyrasta nowa zelazna kurtyna ? Oni nam po prostu zazdroszcza naszych paszportow z orzelkiem otwierajacych wszystkie europejskie granice!

Przedruk ‘Glos Uczelni’ № 10/2003 r

 

 

 

 

Hosted by uCoz